kiedy człowiek dzieckiem bywa,
z czasem wszystko za chmurami,
Wtedy bańki się puszczało,
w świecie pełnym szczęśliwości,
w trawie od świerszczy piszczało,
w sercu nie było chciwości.
biedronka sfruwała z dłoni,
oj ty mój kochany losie,
dziś serce często łzę roni.
Często w pysku miałem kija,
z którym się nie rozstawałem,
pomału los mój się zwija,
jak dawno już się nie śmiałem.
Kot z psem już się tak nie bawi,
rzadko bywa dobry humor,
nie jesteśmy tacy klawi,
drażni nas hałas i rumor.
Na drzewa się wyłaziło,
figle ciągle miało w głowie,
wtedy nic nas nie raziło,
teraz serce jest w żałobie.
Każdy biegał, jak walkiria,
i koziołki fikał wszędzie,
niestety czas nam przemija,
co z nami za chwilę będzie.
Nie ma to, jak hultajowi,
co rozłożył swoje łapy,
bądźmy odporni, gotowi,
a nie, jak te stare ciapy.
Oj piracie, nasz hultaju,
ty swe życie masz przed sobą,
dobrze masz, jak byłbyś w raju,
mój psi los jest z każdą dobą.
Choć człek zszedł na psy już dawno,
nie pamiętam nawet kiedy,
tak wydaje się niedawno,
czy nie dosyć już mej biedy.
Wspomnienie dowolne św. Augustyna
z Canterbury, biskupa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz