+
Daj Boże
Kiedy znów na szlaku stanę,
jak to bywało w młodości,
myśleć, o tym nie przestanę,
z sercem, gdzie Twa Miłość gości.
Z Tobą, ojcze tam chadzałem,
przed tylu wieloma laty,
ile, ja wtedy widziałem,
jakie piękne, cudne kwiaty.
W genach piękne Tatry miałeś,
coś całym sercem pokochał,
tyle z siebie dla nich dałeś,
będziesz w Niebie po nich szlochał.
W górze są szczyty piękniejsze,
w świetle błyszczą się ich granie,
Słońce tam świeci jaśniejsze,
dzień tu nigdy nie ustanie.
Wraz z Giewontem szczytem hardym.
Kto raz na nie tylko wyjdzie,
ten chce być, jak skała twardym.
Dumnym chcę być, jak te góry.
Nie czupurny , ani pyszny.
by sięgać myślą po chmury
i być czasami rubaszny.
Może spotkam na wyrypie,
kogoś bardzo mi bliskiego.
Zanim życie się rozsypie.
Nim spotkam Tam w górze, Jego.
***
Ku pamięci Stanisława,
mojego Rodzica.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz