+
JEZU UFAM TOBIE,
z przepaską na oczach.
1.
Jesteś lampą dla stóp moich,
co ciut oświetla mą drogę.
Cierpliwości nie mam Twoich.
"Bądź cierpliwy, to pomogę".
2.
Niczym smarkacz nogą tupię.
Jak małe dziecię się złoszczę.
To dziecinne, takie głupie.
Obżeram się, nic nie poszczę.
3.
W ciemność wielkie kroki stawiam.
"Ja oświetlam skrawek drogi".
Dlatego wciąż się obawiam.
Panie Jezu Chryste DROGI.
4.
Plany me życiowe snuję.
W głowie uradzam głupoty.
Robię to co mi pasuje.
Dlatego wpadam w kłopoty.
5.
Ty bądź Reżyserem życia,
bo ja za wiele planuję.
UFAM, że patrzysz z ukrycia.
Sam nad sobą nie panuję.
6.
Cierpię kochając za mało.
"Pasjii" Twoich nie rozważam.
Mało co mi się udało.
Ciągle tylko Cię obrażam.
7.
Cierpienie swe małe przyjmę,
które znieczulisz Miłością.
Oścień grzechu z serca wyjmę,
cierpliwie, a nie ze złością.
8.
Odtąd wolę Twą przyjmuję,
z pokorą pełną ufności.
Dziś, nie jutrem się przejmuję.
Nie chcę robić Ci przykrości.
9.
Życie tu to jedna chwila,
tyle co mrugnięcie powiek.
Kto UFA mniej się wysila,
Tobie ufny, błogi człowiek.
***
- Boże mów do mnie...
- No przecież mówię... Nieustannie. Gdybym nie był Bogiem, zaschłoby mi w gardle.
- Dzięki Bogu masz nieludzką cierpliwość.
- To miłość. Jestem Miłością. Nie potrafię inaczej.
- Którędy mam iść Boże? Nic już nie wiem. Mam czasem ochotę tupnąć nogą, rozpłakać się ze złości i usiąść na środku drogi z miną mówiącą: Mam focha, nigdzie nie idę!
- Cierpliwość... Tak bardzo Ci jej brakuje. Chcesz stawiać wielkie kroki i stawiasz je w ciemność, bo ja oświetlam tylko kawałeczek drogi. Wspominasz w codziennej modlitwie „Jezu ufam Tobie...” Ufasz? Planowanie... A myśmy się spodziewali... Planowania jest zdecydowanie za dużo. Pozwól mi być reżyserem Twojego życia. Wiem jak bardzo boisz się scen z „Pasji" ale i one są potrzebne. Kiedy przyjmujesz cierpienie, ja podaję znieczulenie miłości. Nie bój się, nie położę na Twoich plecach ciężaru ponad Twoje siły. Nie złamię trzciny nadłamanej.
- Chcę być szczęśliwa, czy to źle..?
- Ja też tego chcę, bardziej niż jesteś w stanie sobie wyobrazić. Tylko przyjęcie mojej woli w pokorze i z ufnością da Ci potrzebne siły. Krzyżyki ode mnie kształtują Twoje serce. Nie potkniesz się o nie. Potykasz się o cierpienie, którego jesteś autorką. Grzech... To czego tak bardzo chcesz, często nie jest dobre, odciąga Cię ode mnie.
- Jak przyjąć cierpienie...?
- Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało... Gdybyś wiedziała co przygotowałem dla Ciebie w Niebie... Życie tu i teraz. To tylko chwila. To mrugnięcie powieką. Brzemienna kobieta wie, że nie ominie jej ból rodzenia ale jakie szczęście kiedy trzyma w ramionach nowe życie. Życie na ziemi czasem przypomina ból rodzenia. Ból rodzenia świętości Twojej i zbawienia innych.
- Pomóż mi żyć w taki sposób Jezu...
- Kiedy zasłaniam Twoje oczy przepaską i prowadzę za rękę nie zdejmuj jej w panice, kiedy nadepniesz na kolec, kiedy usłyszysz niepokojący dźwięk, kiedy otuli Cię zimny wiatr. Ja jestem z Tobą i będę zawsze. Przez wszystkie dni aż do skończenia świata. Pójdziemy moją drogą dla Ciebie. Wybraną. Nieprzypadkowo. Twoje drogi nie są moimi drogami. „Jezu ufam Tobie” Ufaj mi. Nie sobie... Tylko nie puszczaj mojej dłoni, jak wyrywające się ku samodzielności dziecko. Bezbronne.
Idziemy...?
- Marta Przybyła
Piękny wiersz, ujęcie w strofach słów Pana wymaga wiele umiejętności. Gratuluję.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję.
Usuń