+Męczeństwo i miłość
1. Męczeństwo to nie cierpienie,
powinno miłość oznaczać,
bez której to jest strapienie,
i trudniej sobie wybaczać,
2. wtedy miłość heroiczna,
zatraca swoją cielesność,
która jest tragikomiczna,
wpadająca czasem w śmieszność.
3. I męczeństwo jest ekspiacją,
kiedy jest "czystą miłością",
aktem wolnym, adoracją,
nie ludzką pożądliwością.
4. Męczeństwo jest darem z siebie,
gdy nic nie pragniesz, ni żądasz.
Myślisz o drugiej osobie,
kochasz, ale nie pożądasz!
5. Nie istnieje twoje ego,
kiedy miłujesz bliźniego.
Patrzysz prosto w serce jego.
Nie chcesz nic w zamian od niego.
***
Takiej jednej cudnej duszy.
***
Alicja Lenczewska
SŁOWO POUCZENIA
pt. 18.09.1992, godz. 6
† Męczeństwo nie musi oznaczać cierpienia i nie powinno. Powinno oznaczać miłość aż do zatraty tego, co cielesne, co odbierają zmysły ciała i pożądliwość serca. Męczeństwo, aby miało wartość ekspiacji musi być czystą miłością.
Jakże bardzo jest ono dziś potrzebne w świecie, który zniewolony jest cielesnością ciała i duszy aż do granic opętania.
Miłość, Moje dziecko, to nie przywiązywanie ludzi wzajemne do siebie, lecz uwalnianie. Prawdziwie kochać można tylko w pełnej wolności od oczekiwań i pragnień nie tylko w odniesieniu do wymiaru ciała, ale nade wszystko do pożądań duchowych. Czysty dar z siebie jest wtedy, gdy nic nie pragniesz dla siebie: żadnej satysfakcji, żadnej zapłaty, żadnej wdzięczności, żadnych uczuć. Tylko wtedy możesz czynić prawdziwe dobro, bo tylko wtedy nie rodzi się w twym sercu to, co niszczy ciebie samą, a pośrednio i innych: to jest żal, rozczarowanie, niechęć. A może nawet osądzanie prowadzące do potępiania innych.
Męczeństwo jest szczytem miłości. Bo to ma być śmierć egoizmu i zwycięstwo czystej miłości.
Aby iść do ludzi z darem serca, trzeba mieć serce wolne: uwolnione od wszelkich pożądań. Trzeba zburzyć tą Jerozolimę, jaką wybudowałaś w swoim sercu, sądząc, że to jest miasto święte.
Jedno pragnienie i jedna radość jest potrzebna: pragnienie Boga i posiadanie Boga. I bycie w tym stanie duszy tam, gdzie jesteś w codzienności twojej. Obojętne czy w świątyni, czy na ulicy, bo świątynię niesiesz ze sobą w sercu swoim wszędzie.
Nie myśl o innych w kategorii ich relacji wobec ciebie. Czy wzajemnej relacji opartej na oczekiwaniach, doznaniach emocjonalnych, powinnościach. I nie oceniaj, staraj się zrozumieć i wesprzeć, by coraz bardziej stawali się wolni wobec ludzi (także wobec ciebie) i wobec świata, i coraz bardziej znajdowali radość we Mnie. Tą radość, która nie jest zagrożona niczym i której nic nie jest w stanie zniszczyć.
Łk 18, 1. 7-8a
Powiedział im też przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać.
A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę.
Jeśli na męczeństwo spojrzy się oczyma miłości, to nie przeraża ono tak bardzo.
OdpowiedzUsuń