+
Trąd duszy
Ten pajac ciągle upada,
to nie cnota, to jest wada.
Można błądzić i zabłądzić,
i nieźle siebie urządzić,
popaść w takie tarapaty,
że człek zrobi się na szmaty.
Piję wódę, bo smakuje,
choć kacem ona skutkuje.
Pycha nie wie, co to umiar,
bo ma w sobie taki zamiar,
aby tak nasycać ciało,
żeby pić i żreć się chciało.
Umiar dla pychy zbyteczny,
a dla cnoty jest stateczny.
Cnota ma stałe skłonności,
To co robi, to z radości.
Wada grzeszy naiwnością,
stałą do grzechu skłonnością.
Do złego się przywiązuje,
ja tu pyszne rozkazuje.
Grzech udaje, że jest cnotą,
źle robi z wielką ochotą.
Lubi tarzać się w tym błocie,
jeszcze odgraża się cnocie.
Czarne uważa za białe
i jest coraz bardziej śmiałe.
W końcu demonem się staje,
tworzy ciągle sztuczne raje.
Trądem okala swą duszę,
"ja" mizerne ciebie zduszę.
Wspomnienie dowolne bł. Jana Beyzyma, prezbitera
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz