+
Robaczki świętojańskie
Dawniej nie słuchałem Boga,
za to teraz boli noga.
Kiedyś chadzałem po lesie,
teraz licho gdzieś mnie niesie.
I jabłka gryzłem niczym kość,
dziś nie mam czym gryźć, jak na złość.
Niczym stara baba chodzę,
bardziej niż ona zawodzę.
Czasami krew mnie zalewa,
zwłaszcza kiedy jest ulewa.
Stawy mam już do wymiany
i odczuwam je na zmiany.
Co ja zrobię, gdy odejdę,
chyba się na cmentarz przejdę.
Tam ciało już wydobrzeje,
jeszcze diabeł się pośmieje.
Robaczki na mnie czekają,
póki co, gdzieś się błąkają.
W końcu dorwą się do cielska,
oj ty moja mać anielska.
Te to pozjadają flaczki,
może dostaną część kaczki.
Flakiem byłem całe życie,
czy ja żyłem należycie.
Kaczor to panieńskie Matki,
na Jej grobie rosną kwiatki.
Ten żywot, pożal się Boże,
jelonka wreszcie coś zmoże.
Zanim pójdę, tam gdzie Matka,
podaruję Jej bławatka.
Hajduczkowi
komentarze (1)dodaj komentarz
dodano: 10 czerwca 2016 21:26
Może się nie spiesz się tak bardzo
- przecież nie wiesz (?) - czy warto (!)
Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz