wtorek, 10 grudnia 2019



+ 

Kosmiczna podróż

Myśl ma pędzi niczym światło,
już jest poza Drogą Mleczną,



Leci w inne galaktyki, 
i pruje  w czasoprzestrzeni.



Gwiazdy mija i planety,
dostaje takiej podniety.



I mknie, niczym oszalała,
wolna od materii, ciała.



Gdzie ją niesie Nieskończony,
o Nasz Stwórco niezmierzony.



Co za ogrom gwiazd w przestrzeni,
piękno światła, wielość cieni.



Galaktyk jest jest całe mnóstwo,
jakie je stworzyło Bóstwo.



Pewnie nimi urzeczone,
choć to wszystko jest skończone.



Myśl nie może się nadziwić,
ani Tobie się sprzeciwić.



W metafizyczny wstrząs wpada,
kiedy gwiazda się zapada.


Z tą ponad świetlną prędkością,
wnet zrównuje się z Światłością.




Która bierze w Swą orbitę,
i chwyta ją za jej kitę.




Myśl zatraca się w widzeniu,
w swym zachwycie i marzeniu,




jakby była w siódmym niebie,
ale gdzie jest sama nie wie,



bo już Wszechświat opuściła,
cały prawie go zwiedziła.



Stary Kosmos gdzieś odleciał,
jakby myśli widzieć nie chciał.



I stał się maleńkim pyłkiem,
pewnie patrzy na Cię chyłkiem.



Rzekła  myśl sama do siebie,
czyżbym znalazła się w Niebie,




jak ja spojrzę Stwórcy w oczy,
myśl sama się z sobą droczy.



Po takim kosmicznym rajdzie,
kto mnie teraz z ludzi znajdzie.



Po galopie w gwiezdnym pyle,
już na nic się nie wysilę.



Co za planety i słońca,
które zwiedzałam bez końca.


Jednak ludzi nie spotkałam,
a tak bardzo się starałam.



Słabe oczy widać miałam,
że tam życia nie spotkałam.



Trzeba wracać tam, gdzie życie,
kochać Stwórcę, w sercu skrycie.



Czemu życie tu powstało,
tutaj tylko istnieć miało.



Myśli, z tej podróży wracaj,
Bogu głowy nie zawracaj.



Myśl poznała w tej podróży,
że Stwórca się na nią chmurzy.


Myśl po takiej eskapadzie,
i z samej sobą naradzie,



zmalała prawie do zera,
nic do niej już nie dociera.



Po co było zwiedzać światy,
lepiej było wąchać kwiaty,




jak przemierzać Kosmos cały,
mało w sercu Bożej Chwały.



Lepiej było w Ciebie wierzyć.
niż z Wszechświatem tym się zmierzyć.




Po co mi inne planety,
O Moja Myśli, niestety.




Teraz przez ciekawość zgubną,
i swą pychę tak niechlubną,


czuję takie opuszczenie,
samotność na swe życzenie.



Gdzie podziały się Zaświaty,
ja chcę do Ojca i Taty.



Mam tu sama z myślą swoją,
opłakiwać boleść moją.



Gdybym  chociaż w żywym ciele,
dalej mogła cierpieć wiele.



Tu w przepastnej tej otchłani,
pustka ciemna serce rani.



Trza było w swym ciele siedzieć,
myśl nie mogła tego wiedzieć.


Teraz tęskni za powrotem,
i zalewa zimnym potem.



Daleko myślą nie sięgaj,
i daremnie nie przysięgaj.



Myśl ma wzloty jeszcze większe,
te miłosne są piękniejsze.



W górę myśli, wprost do Nieba,
innej podróży nie trzeba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

polecany wiersz

Cisza

Cisza A tam nad cichym górskim lasem moje myśli płyną czasem, skryte w sobie lecz prawdziwe, są to myśli bardzo żywe. Lubię s...

Popularne