towarzyszu zabaw hucznych,
wtedy Pan nie był w pobliżu,
bo szukałeś uciech sztucznych.
Lubiłeś słuchać muzyki,
miałeś duszę poetycką,
byłeś jeszcze bardzo dziki,
w sercu hałas był i krzyki.
W końcu na wojnę poszedłeś,
do niewoli się dostałeś,
jak nisko wtedy upadłeś,
kochać Boga nie umiałeś.
W
W Spoletto sen Ciebie zmożył,
Miłość wezwała rycerza,
obym ja tego też dożył,
ale serce nie dowierza.
Porzuciłeś nędzne życie,
zgiełk światowy i zabawy.
Łaska przyszła przeobficie,
serce wziąłeś do naprawy.
Z domu sukno wyniosłeś,
Ojciec Ciebie wydziedziczył,
do nawrócenia dorosłeś,
Miłości w sercu doświadczył.
Na wojnie zachorowałeś,
do niewoli się dostałeś,
wojaczki pożałowałeś,
rozumu wreszcie nabrałeś.
Tam u świętego Damiana,
w sercu taki głos słyszałeś:
"Napraw dom Swojego Pana",
dosłownie to zrozumiałeś.
Na placu Asyżu publicznym,
za Ojca obrałeś Boga,
nagi byłeś, ale ślicznym,
tak się zaczęła Twa droga.
Obym ja, com Ciebie zdradził,
i zrzuciłem Twoje szaty,
w dalszym życiu se poradził,
a Ty Boże grzech mój zgładził.
***
- ***
- Dla Ciebie,
- Ty mój ziemski Aniele,
- bez winy.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńusunięty,bo pomyłka-miał brzmieć tak:pięknie opisany żywot Świętego
Usuń