+
Jedna dniówka
Czym, mam dzisiaj mózg zajęty,
co w nim siedzi gdzieś głęboko,
czy coś poszło bardzo w pięty,
i mam jeszcze sprawne oko.
Na swoim miejscu kiepeła,
gdzie nogi poniosą człeka,
znów ma dniówka się zaczęła,
czas nie stoi wciąż ucieka.
Ciągła za czasem gonitwa,
którego ciągle brakuje,
nie zawsze wygrana bitwa,
los niespodzianki szykuje.
Dzień po dniu ta sama śpiewka,
nie zawsze ubaw po pachy,
z rana zawsze jest rozgrzewka,
aż pocą się własne łachy.
Na okrągło jest harówka,
za pieniądzem pogoń istna,
a tu nieraz boli główka,
praca bywa nienawistna.
Całe życie składki płacisz,
stale jakieś ekstra datki,
pomału tak życie tracisz,
wcale los twój nie jest gładki.
Daleko emerytura,
na rentę lepiej nie liczyć,
starzejąca się natura,
nie szybko się będziesz byczyć.
Jednym słowem przechlapane,
żywot ludzki przerąbany,
przekopane Zakopane,
KOD w afery uwikłany.
Po co życie takie krótkie,
pełne znoju i zawodu,
żeby było jeszcze rzutkie,
i nie przeszło bez powodu.
Życie, jakby jedną dniówką,
parą co z ust wylatuje,
byleś żył ze zdrową główką,
miłuj co ci los zgotuje.
Kiedyś praca, trud ustanie,
skończą się twoje kłopoty,
wreszcie przyjdzie Zmartwychwstanie,
pozbędziemy się sromoty.
Dziś masz wiarę agnostyka,
do Kościoła masz daleko,
zło prawie wszystkich spotyka,
zamknie je trumny twe wieko.
Póki brat rodzony żyje,
i nie będziesz miał innego,
zanim każdy z nas się zmyje,
kochaj, bo masz tylko jego.
Bratu Tadeuszowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz