sobota, 31 października 2020
Miłość, czy seks
czwartek, 29 października 2020
Dobra spowiedź
+
Dobra Spowiedź
wtorek, 27 października 2020
Pragnę
Pragnę
sobota, 24 października 2020
Wodo Żywa
Tyle piękna jest tam w górze,
piątek, 23 października 2020
W obfitości
W obfitości.
+
Ty JESTEŚ taki wspaniały,
ostatnio tak
zaskakujesz,
Anioły się upomniały,
W końcu owcę odnajdujesz.
Dajesz i to w obfitości,
i nie żałujesz niczego,
wreszcie się skończą przykrości,
nie będę pytał dlaczego.
Oj, owieczko zagubiona,
znad urwiska wyciągnięta.
O, ma duszo wyzwolona,
Matko cudnie uśmiechnięta.
Zsyłasz z Nieba Swe
prezenty,
i to jakie niesłychane.
O, po Trzykroć Duchu Święty,
o, moje życie kochane.
Łaską darzysz tak obficie,
wciąż przebaczasz
grzesznikowi,
wszystko, jakby jest w rozkwicie,
na przekór złemu losowi.
Niech mi "dzisiaj" towarzyszy,
jutro jeszcze nie istnieje,
teraz tylko jest dla duszy,
niech się Wola Twoja
dzieje.
***
niedziela, 18 października 2020
Przyjdą jeszcze dobre czasy
+
czwartek, 8 października 2020
Jutrznia promykowa
+
Jutrznia promykowa
Co ja pocznę, gdym na baczność.
Czy ja na to coś poradzę,
Jak na to spojrzy Opatrzność.
Widać tutaj se nie radzę.
Promyk ze mnie byle jaki,
choć spod Słońca wprost pochodzi,
taki sobie, jaki taki,
o co tu, w tym wszystkim chodzi.
Może tam przez okno zajrzę,
jak na promyka przystało,
pewnie jedną parę dojrzę,
czy tej nocy im się spało?
Potem wrócę się pod Tatry,
i spocznę na jednej górze,
ukołyszą halne wiatry,
wreszcie się w chmurze zanurzę.
W blasku porannej jutrzenki,
sobie ździebko wdzięku nadam
jestem trochę zbyt za cieńki,
no to zaraz na dół spadam.
Znowu hen ku morzu pomknę,
aby zajrzeć z ciekawości,
później okno ja sam domknę,
nie sprawię ja Ci przykrości.
Pomału się wybudzają,
rozciągają nogi, ręce,
kochankowie tak wstawają,
Pan ma Ich w Swojej opiece.
Czas już mój promyku wracać,
na te swoje pikne hale,
i po drodze się nawracać,
aby kroczyć w Bożej chwale.
No nareszcie jestem w domu,
a myślami tam, w oddali,
znów zatęsknię po kryjomu,
jakże serce w środku pali.
wtorek, 6 października 2020
Miłości nigdy za wiele
Coś między nami na rzeczy:
może muza to zaprzeczy.
Trzeba to mieć na uwadze,
chyba tutaj nie przesadzę.
Pan Bóg łączy czasem ludzi,
i ich serca tak obudzi,
że pałają wręcz ku sobie,
w każdym czasie, w każdej dobie.
Co Pan łączy, to na dobre,
to nie może być niedobre.
Niech tego człek nie rozdziela,
a łączenie to podziela.
On wie, po co i dlaczego,
i nie pytaj więcej Niego.
Miłość to z Miłości czyni,
niech Go za to człek nie wini.
Kto rozłączać się ośmieli,
o, wy niebiescy Anieli.
Miłość daje i zadaje,
kochać nigdy nie przestaje.
Ma szczęście ludzkie na względzie,
nie bój się, bo dobrze będzie.
Nic nikomu nie ubędzie,
przecież ON to ma na względzie.
Nikt nie może se przywłaszczyć,
a potem ten bagaż taszczyć.
Chodzi przecież o bliźniego,
miłuj, nie przywłaszczaj Jego.
On darem musi pozostać,
bo to Boża piękna postać.
Wszak serce ma dwie komory,
pomieści ładunek spory,
Można kochać i drugiego,
i jeszcze pytasz: dlaczego?!
To jest Boża Miłość właśnie,
niech Ona nigdy nie zgaśnie.
Od Miłości łeb nie pęka,
co najwyżej czasem stęka.
Ale to stękanie cudne,
miłe Panu i nie nudne.
Kochać trzeba, bo wypada,
wtedy dobrze się układa.
Wszystkim to na dobre wyjdzie,
na dodatek Pan Bóg przyjdzie.
Pobłogosławi każdego,
i zwłaszcza niewierzącego.
Miłości nigdy za wiele,
tu na świecie i w Kościele.
***
Dla wszystkich zakochanych
niedziela, 4 października 2020
Brat Mniejszy z Asyżu
towarzyszu zabaw hucznych,
wtedy Pan nie był w pobliżu,
bo szukałeś uciech sztucznych.
Lubiłeś słuchać muzyki,
miałeś duszę poetycką,
byłeś jeszcze bardzo dziki,
w sercu hałas był i krzyki.
W końcu na wojnę poszedłeś,
do niewoli się dostałeś,
jak nisko wtedy upadłeś,
kochać Boga nie umiałeś.
W
W Spoletto sen Ciebie zmożył,
Miłość wezwała rycerza,
obym ja tego też dożył,
ale serce nie dowierza.
Porzuciłeś nędzne życie,
zgiełk światowy i zabawy.
Łaska przyszła przeobficie,
serce wziąłeś do naprawy.
Z domu sukno wyniosłeś,
Ojciec Ciebie wydziedziczył,
do nawrócenia dorosłeś,
Miłości w sercu doświadczył.
Na wojnie zachorowałeś,
do niewoli się dostałeś,
wojaczki pożałowałeś,
rozumu wreszcie nabrałeś.
Tam u świętego Damiana,
w sercu taki głos słyszałeś:
"Napraw dom Swojego Pana",
dosłownie to zrozumiałeś.
Na placu Asyżu publicznym,
za Ojca obrałeś Boga,
nagi byłeś, ale ślicznym,
tak się zaczęła Twa droga.
Obym ja, com Ciebie zdradził,
i zrzuciłem Twoje szaty,
w dalszym życiu se poradził,
a Ty Boże grzech mój zgładził.
***
- ***
- Dla Ciebie,
- Ty mój ziemski Aniele,
- bez winy.
polecany wiersz
Cisza
Cisza A tam nad cichym górskim lasem moje myśli płyną czasem, skryte w sobie lecz prawdziwe, są to myśli bardzo żywe. Lubię s...
Popularne
-
+ Jelonek Co tam słychać w ciepłej chacie, tu za oknem deszczyk siecze, czy się wszyscy dobrze macie, czas się w jesieni ta...
-
+ Indyk myślał o niedzieli 1. Indyk myślał o niedzieli, że wreszcie sobie odpocznie. W sobotę mu łeb ucięli. I tak zdarza się coroczn...
-
+ Największy Cud Miłości 1. Boże, co z Nieba zstępujesz. i Chlebem cały się stajesz. Sercem całym mnie miłujesz. Serce Swoje Żywe dajesz...