+
Cisza niewymowna
Twe milczenie mnie przeraża,
a niewiara zaś poraża.
Czemu milczysz, jakbyś nie żył,
to milczenie każdy przeżył.
Jak Hiob jestem opuszczony,
przez życzliwych wyszydzony.
Zagadką jestem dla siebie,
w piekle jestem, a nie w Niebie.
Skoro nie pojmuję siebie,
to, jak mogę pojąć Ciebie.
W Krzyżu Twoim jest odpowiedź,
Życia Wiecznego zapowiedź.
Przez chorobę i cierpienie,
spełnia się nasze istnienie.
Bez światła nie ma widzenia,
jak Miłości bez cierpienia.
Panie Nicości się lękam
przed Nieskończonością klękam.
Ginę, bo nie ufam Tobie,
za życia już jestem w grobie.
Nic dobrego nie wymyślę,
list do Nieba zaraz wyślę.
Ducha swego nie pojmuję,
mało kocham i miłuję.
Bramo, Która Jesteś w Niebie,
tu na ziemi Żywy Chlebie.
Drogo, po Której stąpamy,
że tak mało Cię kochamy.
Prawdo, tak przez świat wzgardzona,
pomiatana, wyszydzona.
Życie w Czasie rozłożone
Trwające i Nieskończone.
Nicość drży i śmierci lęka,
gdy przed Prawdą nie przyklęka.
Bój się dalej śmierci głupcze,
Ja Miłością Swą nie kupczę.
Tam pod Krzyżem jest odpowiedź
i nie pytaj, sam to dowiedź.
Nicość taka beznadziejna,
wciąż wątpiąca, bardzo chwiejna.
Człowiek nic sam z siebie może,
Wszystko z Ciebie, Dobry Boże.
Ty przemawiasz Swoim Głosem,
nie światem rządzisz, a losem.
Nie mogę tego zrozumieć,
lepiej kochać, niż coś umieć.
Miłość szczęście rodzi w mękach,
tak cierpimy, lecz w Twych Rękach.
Stąd Twoje dłonie przebite,
zranione Serce ukryte.
Ten, Kto Stworzył coś z niczego,
wie skąd wzięło się, dlaczego.
Czasu Swego nie marnuje,
rządzi mądrze i miłuje.
Krzywda, owszem jest na świecie,
też cierpiało Boże Dziecię.
Tam gdzie Cisza, nastaw ucho,
nie będzie już z tobą krucho.
Cisza myśli, trwa, istnieje,
ty choć miej w sobie Nadzieję.