Na końcu świata
+
W Zakopanem jest taki bar,
+
W Zakopanem jest taki bar,
+
Był ktoś taki byle jaki,
+
Jelonek po kniejach hasał,
spotykał swoich braci,
sam siebie mżonkami pasał,
pewnie znowu się zatraci.
Po co jemu takie życie,
gdzie ułuda nęka, gnębi,
Czasem w sercu płacze skrycie,
tak na prawdę, tak do głębi.
Nie na żarty jest to życie,
pełne bólu, niespodzianek,
Łasko, sącz się przeobficie,
znów przywitał go poranek.
I jutrzenka zajaśnieje,
cudnymi swymi barwami,
Los z promyka się pośmieje,
Emmanuel, Boże z nami.
O, promyku wprost spod Słońca,
spod prawie Nieba samego,
niech ci Anioł ześle gońca,
i przyspoży coś dobrego.
Promyk wzrok ku ziemi spuścił,
i osiadł na mokrej rosie,
kto coś takiego dopuścił,
czy ma prawie wszystko w nosie ?
Nadzieja się mu ostała,
Wiara do niego przywarła,
i Piękna Miłość nastała,
tylko pycha się uparła,
w sercu taką pustką wierci,
do czeluści spycha ducha,
coraz bliżej jest do śmierci,
kto go znowu udobrucha ?
Promyk musnąl w muzy skrzydła,
prosto do jej serca spojrzał,
takie przyjaźni prawidła,
i do pewnych rzeczy dojrzał.
Czasu masz promyku mało,
nie ulecisz zbyt daleko,
gdzie polecisz, rób to śmiało,
czeka na Cię trumny wieko.
Nalatałeś się przez lata,
i nieco życia liznąłeś.
Nie byłeś zbytnio dla świata.
Dzięki Panu, to pojąłeś.
Promyki swe miejsce znają,
lepiej przed szereg się nie pchać,
Póki co niech se latają,
by pełną piersią oddychać.
Kochać możesz, lepiej Boga,
nie pchaj się tam, gdzie nie możesz,
O, Ty piękna muzo droga,
pewnie jeszcze mi pomożesz.
***
Dla nowożeńców,
którzy wrócili
z podróży poślubnej,
z Alaski.
Promyk Im wróży
piękne mąłżeństwo.
***
+
Dzisiaj dla Nieba zrodzony.
Pół wieku bity do Krzyża,
Tobie ten dzień poświęcony,
Twa Miłość do Ciebie zbliża.
Kruszewski tak kochał Ciebie,
jeszcze więcej Władysław,
Dzisiaj już jesteście w Niebie,
z Padre Pio pobłogosław,
promyka, zwał się jelonkiem,
co wytrzeźwieć bardzo pragnie,
żeby czysty był pod słońcem,
niech się wreszcie ugnie ładnie,
bo inaczej w Otchłań spadnie,
wcześniej sfajcy swoje płuca,
i znajdzie się całkiem na dnie.
Miłość Słów na wiatr nie rzuca.
O więźniu konfesjonału,
kawały braciom prawiący,
do Ideału dążący,
męczenniku wciąż krwawiący.
Dziś modlitwę do Cię wznoszę,
czasów naszych Stygmatyku,
o modlitwę Ciebie proszę,
bo bez Ciebie nic z wyniku.
Proszę bardzo, chcesz zajarać,
alkoholem się stumanić,
Diabli będą ciebie karać,
myśli własne ciebie ganić.
"Kogo, tak na prawdę kochasz !?
Mnie, Com dla cię na Krzyż poszedł,
czemu w duszy swej nie szlochasz,
czas już nawrócenia nadszedł".
Przemień grzesznika w świętego",
Płomyk wskoczy w Ogień Święty,
niech będzie miał cosik Niego,
juź na ziemi "wniebowzięty".
***
Dedykuję Stokrotce,
mej Anielskiej muzie,
co promykowi przyprawiła,
skrzydeł Miłości.
+
Ile czasu pozostało,
Ośmielę się myśleć, śmiało.
Dzięki Iskrze coś powstało
i dlatego się udało.
Trzeba w końcu się zatrzymać,
dać jelonkowi wytchnienie,
a nie puszyć się, nadymać,
zadbać o swoje zbawienie.
Pióro moje składam Tobie,
do Przebitej Twojej ręki.
nucie wyjdzie to na zdrowie,
póki co, serdeczne dzięki.
O, Matko Pięknej Miłości,
o dłoniach cudnych, jak Miłość.
Ile w Tobie jest radości,
w Tobie będzie ma zażyłość.
Za te wszystkie moje nuty,
co z serca prosto płynęły,
wątek Twój, tam był usnuty,
z Iskry Pięknęj się poczęły.
Matulu, z tak licem pięknym,
stokroć razy obrażanym,
i mym sercem, takim smętnym,
oby na Cię tylko zdanym.
Matuś Moja umilona,
o, Matko moja rodzona,
bądź wraz z Synem pochwalona,
nuta Tobie poświęcona.
Nuta już skończona moja.
Chwale Bożej poświęcona,
w Księdze Życia już złożona.
i pieczęcią naznaczona.
Jemu Chwała się należy.
Niech mnie Miłość Twa zachowa.
O, cudna polska młodzieży.
Żegnaj ma nuto wierchowa.
Dnia 12 września 2020 roku.
U pijarów:
ŚWIĘTO NAJŚWIĘTSZEGO IMIENIA MARYI
+
Dobry Pasterzu, Baranku Boży,
Jedyny Przyjacielu serdeczny,
niech jelonkowi się wreszcie ułoży,
na dróżkach będzie bezpieczny.
Niech zawsze żyje w Twej obecności.
Prosi, zaprasza do swych czynności,
pod bacznym okiem Twojej Miłości.
żyje ubogo, jak ludzie prości.
Kto dla jednej tylko biednej owcy,
dziewięć tamtych innych pozostawia,
to jeno dotyczy Boga, Zbawcy,
Dobrego Pasterza, Który zbawia.
Ile razy znad górskiej przepaści,
Ktoś mnie wyciągał i za kark chwytał,
bym nie dostał moralnej zapaści,
i nikt mnie z ludzi oto nie pytał,
dlaczego, miewasz takie przygody,
nikt nie pomógł, kiedy było trzeba,
tom wracał rychło do mej przyrody,
by skosztować powszedniego chleba
+
Modlitwę oczy zanoszą,
O co tak wzrokiem Cię proszą.
O Pana cudowny wzroku,
ile w tobie jest uroku.
Oczy Chwałę Twą malują,
myśli swe marzenia snują.
W kolorach pławią się oczy,
piękny jest ten świat uroczy.
Oko, cudzie nad cudami,
i zabarwione farbami.
Oko w podziw wielki wpada,
i w duszy obraz układa.
Choć oko jest materialne,
obrazy unikalne.
Widzenie to jest duchowe,
i dla duszy bardzo zdrowe.
Oczy moje zapatrzone,
oczy w duszy rozmarzone.
Wzrokiem Bałtyk obejmuję,
w nim Twój Ocean znajduję,
taki cudny, nieskończony,
w farbach żywych niezliczony.
Wzrok przykuwa rzeczy tyle,
niech zatrzyma się na chwilę.
Niech wzrok na Twej Matce spocznie,
a w sercu dobro rozpocznie.
+
Czasami trzeba się wrócić,
stokrotki.
+
Cisza A tam nad cichym górskim lasem moje myśli płyną czasem, skryte w sobie lecz prawdziwe, są to myśli bardzo żywe. Lubię s...