wtorek, 21 lutego 2017

Waluta Wieczności

+
Waluta Wieczności

Z wiekiem świat przestaje bawić,
dusza pragnie siebie zbawić.
Kto o tym myślał w młodości,
jak miał niezwapniałe kości?
Gdzie tam wieczność była w głowie,
gdy myślało się o żłobie. 
Kariera przed nami stała,
a nie Pańska Boża Chwała.
Połówki drugiej człek szukał,
nie do Twego Serca pukał.
Karty, papierosy, wódka,
a nie do życia pobudka.
Liczyła się tylko chwila,
i wspaniała jakaś willa.
Czasu na wszystko starczało,
gdy życie się układało.
Przy tylu licznych zajęciach
i niesamowitych chęciach,
wprost w losu byłeś objęciach,
nie straszny był nawet obciach.
Pęd do życia był szalony,
czas nie był już tak chwalony
i zaczęło go brakować,
na głupoty bez znaczenia,
bezsensowne doświadczenia.
Życie przestało smakować,
nawet szkoda dyskutować.
Przed czasem się trudno schować,
umiar we wszystkim zachować.
Lepiej zbytnio nie folgować,
żeby potem nie żałować.
Czasem mądrze się upijaj,
tylko dobro samo spijaj,
z kielicha złotego czasu
i przy tym nie rób hałasu,
zbytnio wokół swej osoby,
bo w końcu braknie ci doby,
które mają dość swej męki,
czy nie lepiej słać mu dzięki,
bo w nim żyjesz i umierasz,
więc po co tak z nim się spierasz.
Przed nim więcej nie umykaj,
nie kuś losu, zła unikaj.
Kto porządek utrzymuje,
to nim pięknie zawiaduje.
Nie dyryguj jednak czasem,
bo jak ci zaśpiewa basem,
to w pięty ci pójdzie wszystko,
że pokłonisz się mu nisko.
Wtedy zrzednie tobie mina,
i nie będzie jego wina,
żeś go stale lekceważył,
i marnować się odważył,
jego Boskie przeznaczenie,
jeszcze na własne życzenie.
Nie pogrywaj z czasem sobie,
chyba, że już będziesz w grobie.
Czas o tym już się nie dowie,
i żeś z niego drwił tu sobie.
Czas cierpliwie znosił wiele,
duszy nie w smak było w ciele.
Stąd zaczęło go brakować,
a wciąż chciało się próżnować.
Los własny zaczął szwankować
i przeciw nam się buntować.
Czas trzeba zawsze szanować,
całe życie pielęgnować.
Czas to pieniądz, powiadają,
nie do końca rację mają.
Za pieniądze pracujemy,
oraz chleb powszedni jemy.
Czasu nie sposób przekupić,
ale można go tu złupić.
Czas to Święte Imię Jego,
po Trzykroć Boga Świętego.
On był, od zawsze istnieje,
z tych co go marnują śmieje.
Czas walutą do Wieczności,
przeto miej się na baczności,
On BYŁ, JEST i ISTNIEĆ będzie,
kto z życia się Go pozbędzie,
tego on zawsze dopadnie,
i rozliczy go przykładnie.
Nie marnuj Jego Imienia,
i nie trwoń swego istnienia.
Niech Imię Twoje się święci,
o tym dobrze wiedzą święci.

***
KOMENTARZE
komentarze (4)dodaj komentarz
dodano: 19 maja 2017 3:14
Zapraszam :)

autor: /better-furnitures.co.uk/bedroom-se-21249/italian-bedroom-furniture-suppliers-38.html
dodano: 17 maja 2017 13:29
Zapraszam :)

autor: /teamoze.fr/fauteuils-77885/chaises-design-cuir-69.html
dodano: 17 maja 2017 13:18
Zapraszam :)

autor: /wardrobes-sale.co.uk/tv-units-a-86017/tv-units-on-41.html
dodano: 03 maja 2017 17:55
Zapraszam :)

autor: /fishinginnorthamptonshire.co.uk/womens-wat-16839/michael-kors-silver-88.html
komentarze (4)dodaj komentarz

niedziela, 19 lutego 2017

Misjonarka

+

Misjonarka

Helena Kmieć
Śmierć dopadnie z nas każdego,
dlaczego Ciebie, dlaczego?
O młoda wolontariuszko,
misjonarko, Pana służko.
W liczne talenty bogata, 
i tak otwarta dla świata.
Jaka od niego zapłata,
zabita przez złego brata,
który życie piękne przerwał,
lecz miłości Twej nie zerwał.
Nożem boleśnie przeszyta,
dlaczego, serce me pyta ?
Dwie Heleny są już w Niebie,
Polska kochać będzie Ciebie.
Z Łagiewnik i tą z Trzebini,
zło już krzywdy nie uczyni.
Miłosierdzie Was przygarnie,
żeście służyły ofiarnie.
Kowalską gruźlica wzięła,
Twe serce chciwość przecięła.
Ten co życie świętej skrócił,
oby kiedyś się nawrócił.
Wolontariuszko kochana,
masz nagrodę, Swego Pana.
Męczennico Heleno Kmieć,
jak dobrze taką świętą mieć.


W dniu pogrzebu

piątek, 17 lutego 2017

Wierchowa nuta



+

Wierchowa nuta


Kto pod Tatrami rodzony,
i żył na Skalnym Podhalu,
będzie nimi urzeczony,
w każdym serca swego calu.

Nie martw się ma muzo droga,
że na rymy mnie znów naszło,
rym uleciał wprost do Boga,
zanim jeszcze Słońce zaszło.

Kończy się me rymowanie,
skalna batuta umyka,
reszta na blogu zostanie,
póki co, z jelonkiem bryka,

 w tatrzańskie ucieka hale, 
muskana przez  halny wiater,
tam Piękną Miłość ja chwalę, 
u podnóża cudnych Tater.

O moja nuto wierchowa,
 bystrą wodą upojona, 
którą skalna wnęka schowa, 
gdy nuta będzie skończona.

Póki serce będzie biło,
nuta będzie szumieć z lasem,
jelonkowi będzie miło,
gdy ktoś ją odwiedzi czasem.

Jednym życie dało dzieci,
los mi dał nutę wierchową,
wszak Słońce każdemu świeci,
nad dolą nieraz pechową.

Jedna dniówka



+
Jedna dniówka

Czym, mam dzisiaj mózg zajęty,
co w nim siedzi gdzieś głęboko,
czy coś poszło bardzo w pięty,
i mam jeszcze sprawne oko.

Na swoim miejscu kiepeła,
gdzie nogi poniosą człeka,
znów ma dniówka się zaczęła,
czas nie stoi wciąż ucieka.

Ciągła za czasem gonitwa,
którego ciągle brakuje,
nie zawsze wygrana bitwa,
los niespodzianki szykuje. 

Dzień po dniu ta sama śpiewka,
nie zawsze ubaw po pachy,
z rana zawsze jest rozgrzewka,
aż pocą się własne łachy.

Na okrągło jest harówka,
za pieniądzem pogoń istna,
a tu nieraz boli główka,
praca bywa nienawistna. 

Całe życie składki płacisz,
stale jakieś ekstra datki,
pomału tak życie tracisz,
wcale los twój nie jest gładki. 

Daleko emerytura,
na rentę lepiej nie liczyć,
starzejąca się natura,
nie szybko się będziesz byczyć. 

Jednym słowem przechlapane,
żywot ludzki przerąbany,
przekopane Zakopane,
KOD w afery uwikłany. 

Po co życie takie krótkie,
pełne znoju i zawodu,
żeby było jeszcze rzutkie,
i nie przeszło bez powodu. 

Życie, jakby jedną dniówką,
parą co z ust wylatuje,
byleś żył ze zdrową główką,
miłuj co ci los zgotuje. 

Kiedyś praca, trud ustanie,
skończą się twoje kłopoty,
wreszcie przyjdzie Zmartwychwstanie,
pozbędziemy się sromoty. 

Dziś masz wiarę agnostyka,
do Kościoła masz daleko,
zło prawie wszystkich spotyka,
zamknie je trumny twe wieko. 

Póki brat rodzony żyje,
i nie będziesz miał innego,
zanim każdy z nas się zmyje,
kochaj, bo masz tylko jego. 

Bratu Tadeuszowi.

poniedziałek, 13 lutego 2017

Jak to się stało

+
Jak to się stało
Czy sama ludzkość w Kosmosie,
pytam się ciebie nasz losie?
Wszechświat jest niepoliczony,
a czy on został stworzony.
Podobno powstał z niczego,
jednak po co i dlaczego.
Ludzki rozum nie ogarnie,
nie rozwiąże, skończy marnie,
jeśli spróbuje rozwiązać,
tego co się nie da związać.
Niech jednak do Prawdy dąży,
zagadkę Kosmosu drąży.
Inna sprawa, czy też zdąży,
i z wyjaśnianiem nadąży.
Im dalej w las, tym więcej drzew,
oby nagła zalała krew.
No to wiemy, o co chodzi,
jednak, jak to wszystko chodzi,
chyba nie wystarczy czasu,
by wyjaśnić to zawczasu.
Nie w tym problem, mniejsza oto,
wobec tajemnicy „błoto”,
cały szwadron naukowców,
i wielkie umysły łowców.
Przy takiej światów ilości,
pewnie są inne ludzkości.
Jeszcze większe odległości,
i to mnie najbardziej złości,
że lata świetlne przeszkodą,
dla kontaktów to ze szkodą.
Stąd cisza głucha w Kosmosie,
o ty mój bezradny losie.
W takiej przestrzeni bezkresnej,
na dodatek i cielesnej,
kto odnalazł ziemski pyłek,
bez trudności i omyłek.
Ktoś przez wieczność tym się trudził,
nie próżnował, nie marudził.
Wreszcie ziemski glob zobaczył,
tam człowieka stworzyć raczył.
I zagadka rozwiązana,
więc czemu nie chwalić Pana.
Panu Bogu się udało,
ledwie z Życiem uszedł cało.
Dzięki Bogu i ŻYĆ będzie,
Ten, Który BYŁ i JEST wszędzie.

„Ta jedna licha drzewina…”

+

„Ta jedna licha drzewina…”

Drzewino, niema, nieczuła,
któraś me oczy przykuła,
Kasprowicza tak ujęła 
i w pięknej strofie spoczęła.
O sobie nic nie wiedząca,
świata tego nie widząca.
Nie wiesz nic o swym istnieniu,
nawet o swym pięknym cieniu.
Gałąź twa ku niebu kiwa,
nie wiedząc, że jest prawdziwa.
Twe konary niczym znaki,
górskie wytyczają szlaki.
Świata pokazują strony,
szeptają bądź pochwalony.
Wicher smaga cię na wietrze,
kołysze rześkie powietrze.
Czemu o tym nawet nie wiesz,
i nigdy pewnie nie dowiesz.
Stwórcy nie powiesz, że żyjesz,
i krople deszczowe pijesz.
Rosa zrasza twe igliwie
i tak pieści ciebie tkliwie.
Nigdy nie poczujesz tego,
żywota na wskroś pięknego.
O niemy świadku stworzenia,
dla ciebie to bez znaczenia.
Krzewino zdobiąca pola,
jakże samotna twa dola.
Może lepiej, że nie widzisz,
i nikogo nienawidzisz.
Cicho rośniesz i usychasz,
nie pomstujesz i nie wzdychasz.
Ty masz byt bez pychy cienia,
która świat na gorsze zmienia.
W twej koronie ptasie kwilą,
czy one cieszą się chwilą.
To zupełnie inna śpiewka,
która nie dotyczy drzewka.
Z tak piękną lichą drzewiną,
żadną obarczoną winą,
wciąż mam serdeczną zażyłość,
obym poczuł Twoją Miłość,
Której drzewina się kłania,
licha ku Niemu się słania.
Nie wie, że chwali wciąż Ciebie,
by znalazła się też w Niebie,
które bez drzewiny lichej,
zielonej i takiej cichej,
trochę będzie zubożone,
jak moje życie skończone.
Sosno znad Dunajca przełomu,
co tak żalisz się i komu.
Kochanej Matusi

czwartek, 9 lutego 2017



+
Wskazówki Pana
Życie przeszło nie wiem kiedy,
doszedłem tylko do biedy.
Tyle rzeczy miałem w planie,
los sprawił mi wielkie lanie.
Rękawice mu rzucałem,
w końcu na dobre ustałem.
Każdy ma swe przeznaczenie,
swym losem zauroczenie.
Mrzonki same, urojenia,
tyle z mego przeznaczenia.
Po co taki żywot komu,
na dodatek pełen sromu.
Ktoś wszystko na żywioł puścił,
karę, grzechy, głód  dopuścił.
Stwórca swój zegar nakręcił,
potem jakby się zniechęcił,
gdy wskazówki się ruszyły,
i swą nagość obnażyły.
Każda w stronę poszła inną,
żadna temu nie jest winną,
że zostały uwolnione,
więc wolnością urzeczone,
chodzą, jak im się podoba,
a co na to cała doba,
z dwunastoma godzinami,
Boże zmiłuj się nad nami.
Boski Nasz Ty Zegarmistrzu,
Zbawicielu i Mój Mistrzu.
Czemu zegar nakręcony,
został potem porzucony.
Zegar bije już sam sobie,
zamiast chodzić, tykać Tobie.
Tak niemiłosiernie bije,
że z bólu me serce wyje.
Po co zegar było stwarzać,
by potem mógł Cię obrażać.
Nie musiałeś robić tego
 i stwarzać  z nicości jego.
Wszak JESTEŚ Pełnią wszystkiego,
po coś stwarzał i dlaczego?
„O Ty ludzka kreaturo,
pożal się Boże, naturo.
„Nie musiałem tego robić
i przez pół Wieczności głowić,
żeby w końcu człeka stworzyć,
i tych twoich pytań dożyć.
Mało ci, żeś gliną żywą,
to czemuś tak opryskliwą.
Glina zawsze gliną będzie
i zostanie taką wszędzie.
Jeśli chodzi o stworzenie,
które ziemskie ma korzenie,
nasuwa się wniosek taki,
że świat temu byle jaki,
bo chodzi, jak mu pasuje,
dlatego się zegar psuje.
Zegar mechanizm ma sprawny,
choć jest stary i pradawny.
Wszystko chodzi w nim, jak trzeba,
by ci nie zabrakło chleba,
Powszedniego, Tego z Nieba.
Zegar Mój zostaw w spokoju,
dąż za życia do Pokoju.
Wskazówek Mych nie poprawiaj,
Stwórcy Swego nie ustawiaj.
Wszystko stworzone z Miłości,
dla Mej Chwały i radości.
Zegar kiedyś bić przestanie,
przyjdzie czas na zmartwychwstanie.
W Niebie zegara nie będzie,
Tam Miłość bić będzie wszędzie.”
No to bij zegarze sobie,
a ja będę ufał Tobie.
Komu Boski zegar bije,
to przynajmniej wie, że żyje.
Kiedyś jednak bić przestanie,
jak serca bicie ustanie.
Serce Twoje bije w Niebie,
niech me serce kocha Ciebie.
Tu na ziemi już za życia,
On miłuje, choć z ukrycia.
Zegarmistrz Sam go nakręcił
Mechanizm, który uświęcił.
Cechy świętości mu nadał,
sporo trudu sobie zadał,
by układ jego był sprawny,
i w sekwencji swej poprawny.
Przez całe wieki miał chodzić,
i żadnej rzeczy nie szkodzić.
Strukturę ma idealną,
ze sprężyną specjalną,
która raz już naciągnięta,
nie może stać się pęknięta.
Całe wieki już on chodzi,
choć czasami coś mu szkodzi.
Nie na próbę jest stworzony,
a proces jego skończony.
Czasem zgrzyta bez przyczyny,
ale to nie z jego winy.
Pradawne to urządzenie,
w istocie ma przyrodzenie.
To co żyje ma klejnoty,
 które pozbawione cnoty,
sromotnie mogą kosztować,
mechanizm życia zrujnować.
Stąd stary zegar nawala,
jeśli człowiek mu pozwala
i przestaje go nakręcać.
Z Miłości ten zegar powstał,
by proch się w niego nie dostał 
i za chwilę przestał chodzić,
wszak jemu trzeba dogodzić.
Wszelkie trybiki smarować
i oleju nie żałować,
wciąż go trzeba pielęgnować,
czyścić i czujność zachować.
Codziennie nakręcać trzeba,
ten prastary zegar z Nieba,
by chodził, jak Pan przykazał
i ciągle się nie obrażał.
Dawniej tykał dzięki Bogu,
na wieczności duszy progu.
Teraz bije on dla ciebie,
w każdej chwili i potrzebie.
Dalej chodził będzie ładnie,
gdy kręcił będziesz przekładnie,
i żył, jak trzeba przykładnie.
Zegar czas ciągle odmierza,
dusza ma Tobie powierza.

polecany wiersz

Cisza

Cisza A tam nad cichym górskim lasem moje myśli płyną czasem, skryte w sobie lecz prawdziwe, są to myśli bardzo żywe. Lubię s...

Popularne