piątek, 30 marca 2018

Śmierć Syna Bożego


+

Śmierć Syna Bożego

Totalne opuszczenie
przez
Boga Ojca

Choć ciało twoje doznaje teraz
niewymownych katuszy,
to widocznie Miłość Miłosierna ma wobec ciebie
jakiś plan.
W cierpieniu często czujemy się opuszczeni
przez Boga Ojca,
który Syna Swego Jednorodnego
zostawił na
Krzyżu
zupełnie
Samemu Sobie.
Tego co zaznał Nasz Zbawiciel
konając na Krzyżu
nie doświadczył żaden z synów ludzkich.
Opuszczenie Syna Człowieczego
przez Boga Ojca
było tak nieskończenie wielkie,
że posunięte zostało prawie
do Nicości Samego Bóstwa,
do Śmierci ...
Takiego osamotnienia mogło doświadczyć tylko
Słowo Wcielone,
Które otarło się o samą Nicość,
do tego stopnia,
że Bóg,
jakby na chwilę naprawdę umarł
i przestał istnieć
w Swoim Bóstwie i Człowieczeństwie,
a przez to nam oszczędził prawdziwej grozy umierania.
To co my doświadczamy
przy umieraniu 
na krzyżu
swoich
cierpień doczesnych
jest zaledwie namiastką tej
pustki i nicości,
jakiej wtedy na Krzyżu
doznał Nasz Pan Jezus Chrystus,
Który wziął na Siebie całe odium Śmierci,
z wszystkimi tego skutkami
i dlatego mógł jej oścień zniweczyć całkowicie,
by następnie móc na powrót
zatryumfować
 w Chwale
Swego
Zmartwychwstania.




środa, 28 marca 2018

Dylemat duszy letniej


+
Dylemat duszy letniej

W Wielki Wtorek powstała  moja ostatnia nuta wierchowa,
w jakimś sensie podsumuwająca 
i streszczająca to wszystko co z Iskry Bożej udało mi się napisać.
Godzina 3:12, trzeba wreszcie ułożyć się do snu,    
który już za niedługo snem wiecznym będzie, 
choć ciężko mi w to uwierzyć.
W najgorszym przypadku powrócę Tam, skąd się wziąłem, z Nicości.
Przedtem całą Wieczność nic nie wiedziałem, ani o sobie, ani o Kosmosie
i co za różnica, jak znowu powrócę do stanu nirwany, 
czyli Wiecznej nieświadomości.
Mój rozum widzi tylko przed sobą Nicość.
Nicość jest nicością i niczym więcej.
Żyjemy i umieramy, jak zwierzęta, 
więc nie uzurpujmy sobie, że nasz los będzie inkszy,
chyba, że JEGO MIŁOSIERDZIE nas ocali, nawet wtedy,
gdy przestaniemy wierzyć w cokolwiek, nawet w Tego,
Który JEST. Ale co się stanie z nami, kiedy przestaniemy komukolwiek ufać,
zwłaszcza Miłosiernej Miłości, a wtedy może się okazać,
że trafimy do Piekła, w które nigdy nie wierzyliśmy.
Co wtedy z nami będzie. 
Nicość z pewnością już nie udzieli nam odpowiedzi    
na ten dylemat naszej ponoć nieśmiertelnej duszy.
Pascal radzi, aby na wszelki wypadek jednak wierzyć w Jahwe,
ale to nie to samo,  co UFAĆ Temu, Który JEST.
Jemu to nie zaszkodzi. 
ON będzie ISTNIAŁ, bez względu na to,
czy to się nam widzi, czy też nie.
Co masz nicości do stracenia, ty gwiezdny pyle...
To tyle i dalej jestem z Wiarą w tyle,
ale nie mam tego wszystkiego gdzieś 
i póki co, nie dam się jeszcze robakom zjeść.
Taka uczta czeka moje ciało, za to, że mi się chciało.
Z tym się muszę w końcu pogodzić, 
tylko jak tu duszy nie zaszkodzić.
Skoro mam wilczy apetyt, ten głód niepohamowany,
to cóż dopiero powiedzieć o głodzie duszy,
która pragnie Prawdy, teraz i zawżdy.
To pragnienie jest tak nieskończone,    
jak Ty Moja Sama Nieskończoności.
Stąd wynika wniosek taki,
kto nie ufa Tobie,
ten już jest martwy, letni i byle jaki.
A co z takimi Pan robi:
wypluwa ich z Ust Swoich.
No to jakbym już był w grobie,
skoro ja nie UFAM Tobie.
Bez Twego tu Miłosierdzia,
nicość będzie wciąż nicością,
co będzie z letnią miłością.
Rety ratuj duszę moją,
która  jest i  będzie Twoją.
Ziarno ciała się rozpadnie,
zmarnieje w ziemi dokładnie.
Prawda ta brzmi tak dosadnie,
Ktoś urządził nas nieładnie,
a mój duch spoczywa na dnie.
Co będzie po moim zgonie,
dusza spocznie w Twoim łonie.
Co będzie niech rozum zgadnie,
Tam w Niebie będzie paradnie.
Porzuć męki duszy swojej,
      i ZAUFAJ  Duszy Mojej.          

              

wtorek, 27 marca 2018

"Powiedz mojej babci, że zachowałam się jak trzeba."


+

Żyj, jak trzeba
i do Nieba.

"Powiedz mojej babci, że zachowałam się jak trzeba."


Wobec Wcielonego Słowa,
odjęta jest moja mowa.


Jakże trudno przyjść do Krzyża,
który do Miłości zbliża.


Krzyż każdego ogołaca,
tylko miłość wciąż popłaca.


Czemu z krzyża ciągle schodzę,
z cierpieniem swym się nie godzę.


Brzemię swoje z ramion zrzucam,
krzyż własny ciągle ukrócam.


Cierpieć wzdrygam się dla Ciebie,
Jezu Miłosierny w Niebie.


Czy ja kiedyś Cię kochałem,
zwłaszcza wtedy, gdy cierpiałem.


Krzyża swego nie chcę nosić,
jak mam Cię więc o coś prosić.


Ktoś kto umarł za me grzechy,
znikąd nie mając pociechy,


dowiódł Miłości do końca,
i że kocha nas bez końca.


Jezu w cierniowej koronie,
czemu serce me nie płonie,


miłością co boleć musi,
kto mnie wreszcie do Niej zmusi.


ufać Temu Kto umiera,
nie, to do mnie nie dociera.


Miłosierdzie miej dla tego,
co nie widzi grzechu swego,


i wciąż nie czyni pokuty,
za to dzień, w dzień chodzi struty.


Po co Miłosierdzie temu,
czy potrzebne Ono jemu.


Ono ostatnim ratunkiem,
i Miłości pocałunkiem.


Kiedy ujrzę Twe Oblicze,
jak na grobie będą znicze !!!


Zanim otchłań mnie pochłonie,
i ciało ducha wyzionie,


zbliż mnie do Krzyża Twojego,
bym nie pytał już dlaczego,


cierpieć muszę, bo tak trzeba,
inaczej, jak sięgnę Nieba.


Tobie nutę tą poświęcam,
do Krzyża Twego zachęcam.

polecany wiersz

Cisza

Cisza A tam nad cichym górskim lasem moje myśli płyną czasem, skryte w sobie lecz prawdziwe, są to myśli bardzo żywe. Lubię s...

Popularne